RAZor
Administrator
Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:27, 27 Gru 2006 Temat postu: El Matador |
|
|
Już kilkakrotnie mieliśmy okazję jako samotny żołnierz jednoosobowej armii bohaterów występować przeciw złu tego świata. Wcielając się dwukrotnie w Maxa Payna, Sama „SplinterCella” Fishera, bądź we Franka „Punishera” Castla, na wiele sposobów łoiliśmy tyłki cwaniaczkom, którzy już po chwili demonstrowali różne warianty systemu rag doll. Tym razem jest podobnie, aczkolwiek sposób rozgrywki El Matadora raczej bliższy jest poczynaniom „Serious Sama”. Dlaczego? Wyjaśniam poniżej…
Ponieważ gra posiada niezłą fabułę, zacznijmy od tego, o co i o kogo chodzi? Tytuł – „El Matador” jest zarazem przewrotnym pseudonimem naszego bohatera, który w szeregach DEA (Drug Enforcement Administration) walczy przeciwko gangom produkującym i rozpowszechniającym kokainę. Wbrew temu co sugeruje ksywka, nie stajemy na hiszpańskiej arenie oko w oko z prawdziwym rządnym krwi bykiem, ale przeciwstawiamy się szefowi kolumbijskiej mafii narkotykowej, którego pseudo: „El Torro” dziwnym zbiegiem okoliczności daje do zrozumienia, kto tu na kogo poluje. I nie jest to bynajmniej polowanie dla przyjemności. Oprócz pragnienia wzorowego wykonywania obowiązków w DEA, El Matadorem rządzi również chęć zemsty, podyktowana żalem i złością po śmierci brata, do której przyczynił się wspomniany wcześniej „Byk” i jego żołnierze. Czas poświęcony na grę przebiega więc pod znakiem parcia do przodu śladami mafijnych bossów, aby w konsekwencji zrobić z nich sito. Po drodze przeprowadzamy egzekucję dziesiątków żołnierzy kartelu narkotykowego, którzy sprytnie utrudniają nam to zadanie.
W jaki sposób eliminujemy wrogów? Otóż nie musimy wybierać między dwoma, znanymi nam sposobami rozgrywki, ponieważ ani ostre wejścia do poszczególnych lokacji, ani skradanie się i czekanie na ruchy przeciwników na nic tu się nie zdadzą. W każdym pomieszczeniu zbirów jest kilku, a każdy z nich celuje ze snajperską wręcz dokładnością. Toteż wpakowanie się do takiego ula „na hurraaaaa” pozbawione jest jakiegokolwiek sensu. Skradanie natomiast odpada ze względu na fakt, że AI przeciwników znacznie przewyższa IQ Dody-Elektrody i skubańce nie dość, że tak dobrze strzelają, to jeszcze chowają się sprytnie za wszelakimi przeszkodami, wykorzystując je jako ochronę przed pociskami naszego El Matadora. Co tu dużo mówić. Jest naprawdę trudno, ale czyż nie tego właśnie oczekujemy? Jeśli chodzi o mój sposób - polegał on na zdecydowanym, lecz ostrożnym wejściu i korzystaniu z dobrodziejstw udostępnionych przez autorów. Cóż mam na myśli? Po pierwsze - bullet time, który przypomina ten sam efekt z Maxa Payn’a, jednakże na moje oko obecny zrobiony jest bez wyczucia i w konsekwencji wypada nieco słabiej od pierwowzoru sprzed lat. Po drugie - rykoszety. Naprawdę ciekawe rozwiązanie, które pomijane jest zwykle w grach akcji. Obliczając sobie dobrze kąt odbicia pocisku, można za jednym strzałem unieszkodliwić nawet niewidocznego przeciwnika kryjącego się za osłoną. Niestety, wynalazek ten działa w obie strony, toteż, jakież było moje zdziwienie, gdy stojąc sobie spokojnie za zasłaniającym mnie kolegą, zostałem trafiony i bez mrugnięcia okiem pomaszerowałem na ławkę load’ów. W trakcie gry dotarło również do mnie, że wymarzony zawód policjanta jednak jest nie dla mnie. Ludzie, przecież to wyczerpująca fizyczna praca. Nie dość, że w El Matador swą żywotność wzmacniamy ciężkimi kamizelkami kuloodpornymi, to jeszcze nosimy przy sobie cały arsenał broni niczym mały pluton wojska. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju pistolety, karabiny maszynowe i półautomatyczne, snajperki, bazooki oraz nóż i granaty. Przy okazji śmiercionośnych zabawek warto też wspomnieć o potężnym ręcznym uderzeniu przeciwnika w lico. Po takim ciosie możemy spokojnie przywłaszczyć sobie pukawkę i magazynek delikwenta, bo z pewnością nie będą mu już potrzebne. Różnorodność kosztem realizmu nie zawsze wpływa pozytywnie na tytuł, jednakże w grze Studia Plastic Reality bez możliwości wykorzystania powyższego arsenału po prostu byłoby nudno i monotonnie.
Jak wspomniałem na początku, tytuł posiada niezłą grywalność lecz w większości decyduje o tym upływający czas, który wyliczony przez autorów na dane zadanie, musi wystarczyć na przelotną eliminację wrogów i dotarcie do celu, jakim jest np. rozbrojenie bomby zegarowej.
Grafika w El Matador jest ładna, ale mimo wszystko sprawia wrażenie trochę czerstwej. Ciekawie wykonane wnętrza, cienie oraz lśniąca w słońcu dżungla sprawiają złudzenie realizmu, jednak już podłoże, płoty i postacie posiadają braki, klują w oczy nierównościami oraz pixelozą. Realistycznie wyglądają wybuchy i efekty wystrzałów z broni większego kalibru, aczkolwiek zdarzają się również nieliczne bugi typu przenikanie przez ściany itp.
Muszę przyznać, że zawiodłem się na Matadorze. Trochę naiwnie oczekiwałem sukcesu i następcy wielkiego Maxa. Gra niby dopracowana, niby grywalna, a jednak czegoś tu brakuje. Może świeżości, polotu, zaskoczenia…? Na pewno klimatu. Zresztą - oceńcie sami… Polecam na długi, zimowy wieczór aczkolwiek bez przesadnego entuzjazmu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|