FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Witamy na Forum!! Strona Główna
->
recenzje gier
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Xbox
----------------
gry
Hadware
Software
Tuning xbox
Newsy
Kody do gier
Emulatory
Linki
Prośby
recenzje gier
zapowiedzi gier
spolszczenia do gier
Trainers xbox do GIER
Xbox 360
----------------
Newsy
Pomoc
Gry
Hadware
Linki
Prośby
zapowiedzi gier
kody do gier
PS3
----------------
Newsy
Hadware
Gry
PSP
----------------
Newsy
Pomoc
Gry
Kody do gier
Tutorial
Tła,ikony
Linki
Prośby
opis psp
Play Station 2
----------------
Newsy
Pomoc
Gry
Kody do gier
Tutrioal
Linki
Prośby
emulatory
PC
----------------
linki
kody do gier
Recenzje gier
Pomoc
GRY INTERNETOWE
----------------
GRY
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Juchy21
Wysłany: Wto 9:57, 26 Gru 2006
Temat postu: Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth
Ze świecą szukać autora horrorów, cieszącego się większym uwielbieniem fanów, niezależnie od ich wieku, niż Howard Phillips Lovecraft. Mimo że od jego śmierci minęło już przeszło pół wieku, to stworzona przezeń mitologia Cthulhu oraz styl jego pisarstwa wciąż fascynuje i inspiruje. Film, muzyka, literatura, gry wideo i komputerowe... niemal wszystkie media współczesnej kultury popularnej i alternatywnej czerpią garściami z jego prozy. Choć skutek tego bywa wprawdzie różny, to trzeba przyznać, że tak samo trudno wyobrazić sobie współczesną fantastykę grozy bez Loverafta, jak fantasy bez Tolkiena. Z grami bywało różnie. Były tytuły przyzwoite, by przypomnieć chociażby leciwe Shadow of the Comet czy stosunkowo młode, fenomenalne Eternal Darkness: Sanity’s Requiem, które choć do adaptacji twórczości Lovecrafta nie należy, jest z nią ideowo powiązane. Trafiały się też zupełne gnioty w rodzaju Necronomiconu: Świtu Ciemności (znanego także jako Necronomicon: The Gateway to Beyond). O perypetiach firmy Headfirst związanymi z wydawaniem gier pod wspólnym tytułem Call of Cthulhu możecie przeczytać w zapowiedzi dotyczącej innej produkcji Brytyjczyków – Destiny’s End. Tutaj skupmy się na ich najnowszym, świeżo ukończonym dziele na konsolę Xbox (wersja na PC jest zapowiedziana na wiosnę tego roku).Zapewne wielu z Was widząc na zdjęciach czy zajawkach Dark Coners of the Earth lufę pistoletu czy shotguna, zadało sobie pytanie, czy nie ma czasem do czynienia ze strzelaniną FPP. Nie sposób udzielić na to jednoznacznej odpowiedzi, gdyż owszem, w grze znajdziemy fragmenty, gdzie powietrze przesiąknięte jest zapachem ołowiu, a palec nie schodzi z cyngla. Z drugiej jednak strony tyleż samo jest momentów, gdy błąkamy się w celu rozwikłania jakiejś zagadki czy skradamy się, a użycie broni skończy się szybkim i krwawym zejściem do krainy wiecznych łowów. W pierwszej części gry więcej jest rozmów i interakcji, później rzeczywistość uderza nas obuchem w głowę, a akcja nabiera zawrotnego tempa. Choć jest ono zmienne, raczej przesadnie nie zwalnia aż do końca gry, która staje się mieszanką strzelaniny i skradanki, miejscami przetykanej elementami przygodówki. Najbliższe porównanie, jakie się tutaj nasuwa to czwarta część Resident Evila, choć Jack Walters jest zwykle w dużo większych opałach niż Leon S. Kennedy. Arsenał nie zawsze gwarantuje wyjście z sytuacji i częściej trzeba się przekradać pomiędzy wrogami, niż wdawać w regularną wojnę.Jack Walters nie należy do supermanów i właściwie dwa, trzy celne strzały mogą zakończyć jego żywot. Gdy otrzymamy szczególnie mocny postrzał, upływ krwi staje się coraz szybszy i bez użycia apteczki nasz bohater najzwyczajniej w świecie się wykrwawi. Dzięki takiemu rozwiązaniu walka staje się bardzo ryzykowna i lepiej jest wybrać bardziej dyskretne metody dojścia do celu. Sterowanie jest trochę archaiczne i może przywoływać reminiscencje strzelanin FPP minionej generacji. Strach przeskoczyć z balkonu na balkon, gdyż przy tak topornym sterowaniu nasz bohater albo o coś zahaczy, albo po prostu zleci kilka pięter ku swemu przeznaczeniu. Bardzo wątpliwa od strony praktycznej jest też opcja skradania, gdyż włączając ją, po prostu siedzimy cicho, a wróg ma mniejsze szanse, by nas dostrzec. Nie możemy jednak wykonywać żadnych manewrów z wyjątkiem spoglądania „zza węgła” czy strzelania. Właściwie bezcelowe jest używanie broni białej w rodzaju noża, gdyż nawet, jeśli zajdziemy delikwenta od tyłu i użyjemy ostrzejszej strony żelastwa na czyimś oślizłym karku, reszta jego druhów natychmiast wyruszy na polowanie.Od strony technicznej gra nie porusza w żaden szczególny sposób. Grafika jest wprawdzie przyzwoita, ale jak na standardy Xboxa niezbyt wyszukana i urozmaicona. Szczególnie słabo wyglądają tekstury i jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do takiego wyglądu, chociażby na PlayStation 2, może poczuć się mocno zawiedziony. Liczne rozmycia, uproszczenia w grafice i od czasu do czasu pojawiające się artefakty powodują, że na tym polu Dark Corners zdecydowanie nie rozpieszczają. Na plus można zaliczyć, że gra nie chrupie, animacja jest całkiem przyzwoita, a ponure postaci przechadzające się po Innsmouth mogą wzbudzić autentyczny wstręt. Gra jest bardzo rozbudowana i pomimo tego, że pewne elementy rozgrywki mogą się powtarzać, to zwykle mamy do czynienia z odmiennym otoczeniem, które rzadko przypomina wcześniejsze etapy. Podczas przerywników filmowych można zauważyć efekt starej taśmy filmowej, podobny do zamierzonej ziarnistości znanej z serii Silent Hill. Muzykę trudno zapamiętać, gdyż są to raczej mroczne, powolne, dark ambientowe brzmienia zwykle dobrze oddające atmosferę szaleństwa i osamotnienia. Podłożone głosy, a w szczególności ten, który słyszymy najczęściej, czyli naszego bohatera, zawodzą. Są drewniane, jakby recytowane bez emocjonalnego zaangażowania i głos Jacka Waltersa bynajmniej nie oddaje jego rozmaitych stanów psychicznych.
Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth, pomimo swych wad, jest bardzo przyzwoitą grą, która powinna przyciągnąć uwagę fanów Lovecrafta. Nie ma innej produkcji, która tak serio i z taką pokorą podchodziłaby do świata mitów stworzonych przez samotnika z Providence. Niewiele jest okazji, by móc porozmawiać ze starym Zadokiem, zwiedzić najciemniejsze zakątki Innsmouth, zetknąć się z plugawym kultem Dagona, by w końcu dotrzeć do samego jądra zła i ostatecznego szaleństwa. Scenariusz obfituje w częste zwroty akcji i nawet, jeśli dialogi nie należą do najlepszych, to nie ma czasu na nudę. Nowe miejsca zawsze niosą nowe wyzwania i niebezpieczeństwa. Jeśli ktoś oczekuje czystej przygodówki, może się zawieść, gdyż tytuł ten łączy bardzo wiele elementów, ale robi to na tyle dobrze, by przykuć do telewizora na długie godziny. Gra jest naprawdę bardzo obszerna i można przy niej spędzić kilka długich, przyjemnych wieczorów. Jeśli przymknąć oko na niedociągnięcia w grafice i dość toporne sterowanie, to mamy do czynienia z niezłą grą akcji, która powinna usatysfakcjonować nie tylko miłośników Lovecrafta.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Witamy na Forum!!:
Wiatmy!!!
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group c3s Theme ©
Zarron Media
Regulamin